poniedziałek, 6 sierpnia 2012

number one.


Piękny słoneczny dzień, tak tak to coś dziwnego o tej porze w Londynie. Wąskimi ulicami na trening koszykarski śmiałym krokiem szła Bella. Mijała park, w którym chodniki usłane były kolorowymi liśćmi. W oddali widać było fontannę, która w odróżnieniu od drzew zdawała się tętnić życiem bez względu na porę roku. NA ławkach siedzieli ludzie młodzi, starzy zakochane pary, rodziny z dziećmi. Ten widok przyprawiał Belli najwięcej bólu bo ona zawsze chciała się czuć jak te uśmiechnięte dzieci w objęciach swych rodziców. Nigdy nie zaznała prawdziwej rodzicielskiej miłości, z wyjątkiem tej którą okazała jej już nie żyjąca babcia. Cholernie zazdrościła im tego, że zawsze mają przy sobie osobę, która kocha ich ponad życie i zrobi dla nich wszystko. Z zamyśleń wyrwał dziewczynę widok hali do której właśnie zmierzała. Przy drzwiach wejściowych ujrzała koleżanki z drużyny i postanowiła do nich podbiec.

-Hej! – przywitała się Bella.

-No siemka! Co tak późno trening skończył się jakieś pół godziny temu- oznajmiła jej Kate.

-Coo?? Ale jak to dzisiaj jest środa trening zaczyna się 0 17!

-Tak było, ale grafik się zmienił bo jacyś ludzie chcieli wynajmować hale i musieliśmy przełożyć treningi na 15.30.

- Dobra to nic. Dzięki za info dziewczyny. To do jutra w szkole. – Rzuciła jeszcze oschłe pa i pobiegła do trenera.

Stał sam na środku hali i zacięcie próbował coś odczytać na skrawku papieru. Był to mężczyzna w podeszłym wieku, ale najlepszy w swym fachu w tamtejszej okolicy, wcześniej też sam trenował koszykówkę.  Wiedziała, że nie będzie to przyjemna rozmowa bo od 3 lat nie opuściła żadnego treningu, nawet kiedy miała skręcony nadgarstek. Podeszła do niego i zaczęła :

-Dzień dobry panie Williams, ja chciała bym pana bardzo przeprosić. Na prawdę nie wiedziałam, że dzisiejszy trening będzie wcześniej. Ale obiecuję, że zostanę teraz i sama potrenuję.- spojrzała na niego z politowaniem w oczach jak by myślała, że te jej słodkie dziewczęce oczka jakoś go ułaskawią.

Mężczyzna spojrzał na nią, pokręcił głową i powiedział:

-Stone ja wiem, że to musiał być przypadek. Bo kto jak kto, ale ty z byle powodu treningu byś nie opuściła. Jest też w tym trochę i mojej winy bo dopiero wczoraj wieczorem na maile wysłałem wam nowy grafik. Dzisiejszy wybryk ci wybaczam, ale jak już zaproponowałaś, że zostaniesz i poćwiczysz sama to chyba będę przychylny do twojej prośby- mężczyzna uśmiechnął się i pokierował się w stronę wyjścia z hali.

-Dziękuje bardzo panu, Do zobaczenia jutro.

- Tak do zobaczenia, ale pamiętaj masz tylko pól godziny bo później ktoś wynajął sobie sale.

Tego chyba Bella już nie usłyszała, bo czym prędziej pobiegła do szatni się przebrać. Po jakiś 5 minutach wyszła i zaczęła się rozciągać. Bo jak to powiedział pan Williams: „Żeby dobrze grać, trzeba być dobrze rozciągniętym”. Zgodnie z tą myślą przez jakieś 15 min dziewczyna wykonywała różne ćwiczenia, żeby w końcu zacząć grać. Szybko minęło to pół godziny. W drzwiach stanął młody chłopak i przyglądał się grze dziewczyny. Był pod dużym wrażeniem, bo nawet niektórzy z jego kolegów nie byli tak dobrzy. Znali się ze szkoły i problem był w tym, że się nie znosili. On szkolna gwiazda, ale nie tylko. Był członkiem zespołu One Direction. Zayn Malik bo tak się nazywał, był strasznie cięty na Bellę nie wytrzymywali w swoim towarzystwie spokojnie nawet 5 minut. On nie był zbytnio  miłym chłopakiem, ale ta dziewczyna wyzwalała w nim złe emocje. Nigdy nie wiedział do końca czemu tak się działo, ale zawsze chciał robić coś żeby ją zezłościć. Tym razem też chciał zrobić jej na złość, powiedział sprzątaczce, żeby zamknęła wejście do hali, dała mu klucze i poszła sobie do domu. Zostali tylko we dwoje, chłopak wszedł na salę i zmierzał w kierunku dziewczyny. Początkowo go nie zauważyła, ale zmieniło to się gdy on zaczął sobie gwizdać. Odwróciła się do niego i z piorunami w oczach powiedziała :

-ooo proszę, proszę „pan gwiazda” zawitał w skromne progi mojego królestwa! Czego tu chcesz?- warknęła.

- Po pierwsze jak byś nie wiedziała księżniczko to ta hala nie jest twoją własnością i każdy kiedy chce może tutaj przychodzić. A po drugie też się strasznie cieszę, że cię widzę!

- Tak po prostu pałam radością widząc cie tutaj… A teraz bądź łaskaw gwiazdorze wyjść stąd bo chciała bym ćwiczyć na turniej.

- hahaha… ty i turniej! Proszę cię! Dzieci w podstawówce lepiej od ciebie grają..

- „dzieci w podstawówce  lepiej od ciebie grają”- powiedziała z ironią w głosie- no nie powiem cięta riposta.. z dnia na dzień mnie zaskakujesz. Czuję jakby twoje IQ rosło w zadziwiająco szybkim tempie.

- Wyczuwam w powietrzu jakieś wyzwanie dziecinko.?? Może zagramy  jeden na jednego i sprawdzimy twoje zdolności?

- Ja niczego nie czuje… no poza twoim smrodem ale cóż, zniosę go, bo trening jest dla mnie najważniejszy! Ale skoro tak bardzo chcesz, to czego się nie robi dla bożyszcza nastolatek..

Chłopak w szybkim tempie udał się do szatni, przebrał się i wrócił do dziewczyny. Zobaczył ją stojącą przy drzwiach wyjściowych. Zacięcie próbowała je otworzyć. Jeszcze nie wiedziała że to sprawka Zayn’a.


1 komentarz:

  1. ten rozdział jest nawet dobry podoba mi się zobaczymy co w następnych będzie

    OdpowiedzUsuń