piątek, 31 sierpnia 2012

number seventeen.


 -Wiewiórka!!!

 

- Proszę Cię nie odwracaj mojej uwagi bo i tak nie zmienię zdania… Jedziemy i koniec dyskusji!

Posadził dziewczynę na siedzeniu obok kierowcy. Sam usiadł za kierownicą. Ruszyli. Podczas drogi brunetka udawała obrażoną. Jej mina strasznie go śmieszyła. Wyglądała niczym dziecko, któremu zabrano lizaka albo cuś! Był skupiony na drodze, ale i tak ciągle się śmiał. Widział kątem oka, że dziewczyna też nie może już wytrzymać i zaraz wybuchnie. Ale nie, udało się jej dojechać pod szpital bez żadnych nagłych ataków śmiechu. Zayn jak na dżentelmena przystało, wysiadł z samochodu i otworzył drzwi dziewczynie. Stał i czekał aż wysiądzie, gdy nagle go oświeciła:

- No mistrzu rozumem to ty nie grzeszysz, stoisz i czekasz aż wysiądę, TYLKO ŻE JA NIE MOGĘ SAMA WYSIĄĆŚ!!!

- Aaaa. No tak zapomniałem! Moja wina! Chodź tu do mnie księżniczko!

Za to określenie dostał porządnego mięśniaka w ramię. Na co tylko się zaśmiał i pod nosem, sam do siebie powiedział ‘ostra’. Wziął dziewczynę na ręce i zaniósł na izbę przyjęć. Czekali jakieś 15 minut, aż wreszcie przyszedł lekarz.

- Panna Stone.

- Tak to ja.

- W takim razie zapraszam do gabinetu.

Dziewczyna wywróciła oczami. Widać było po jej minie, że chciał krzyknąć. ‘ Kretynie nie mogę chodzić. Boli mnie jak jasna cholera’. Zayn zauważył to, i po raz kolejny dzisiejszego dnia zaniósł ją w wyznaczone miejsce. Dziewczyna posłała mu wdzięczny uśmiech. Lekarz zrobił prześwietlenie, okazało się , że kostka jest skręcona i musi założyć gips. Cała wizyta trwał około 40 minut. Lekarz założył brunetce gips i dał jej kule, by mogła sprawniej się poruszać. Wyszła z gabinetu z nietęgą miną.

- Widzisz… mówiłam ci żebyśmy tu nie przyjeżdżali, zobacz co ten idiota zrobił. Po co mi ten gips skoro nic mi nie jest?

- Tak oczywiście, nic ci nie jest! A skręcenie kostki  to pikuś! To tylko tydzień i po sprawie!

- Łatwo ci mówić, bo to nie ty będziesz musiał chodzić z tym czymś po szkole!.- wskazała na kule.

- Skoro nie chcesz chodzić w tym, to ja będę musiał cię nosić.. innego wyjścia nie widzę.

- Ale pamiętaj, że ty to zaproponowałeś. I żebym później nie słyszała żadnego jojczenia, że jestem za ciężka…

- Okey. Czyli przez tydzień przyjeżdżam po ciebie i odwożę cię do domu. A w szkole jestem twoim osobistym wózkiem?!

- Ale ja żartowałam?!!??!!!!

- Za późno.  Trzeba było mi nie podsuwać takiego pomysłu!

- Nienawidzę cię.. serio, serio!

- I tak wiem, że mnie uwielbiasz! Tylko po prostu nie chcesz się przyznać..

- Tak jasne, a może jeszcze jednorożce istnieją, a Louis nie lubi marchewek?!?!

- Zawsze musisz mieć ostatnie słowo??

- Tak. Przeszkadza ci to panie gwiazdor???

- Nie, bo lubię się z tobą kłócić!! A teraz może skończymy te uprzejmości bo musimy jechać na porządny obiad, w końcu jutro szkoła a ja będę musiał cię nosić!

- Ile razy mam ci mówić, że NIE MUSISZ!!

- Nie muszę, ale chcę!

To zdanie zdziwiło Bellę. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Stała wryta w ziemię, lekko zerkając w stronę chłopaka.  Podszedł do niej i pomógł jej wsiąść do auta. Brunetka nadal się nie odzywała. Analizowała słowa, które przed chwilą wypowiedział Zayn. „Nie musi, ale chce. Zmienił się? Ale jak?” To było dla niej zbyt szybko. Nie wiedziała jak ma sobie z tym poradzić. Owszem cieszyło ją, że wreszcie z całą piątką będzie się świetnie dogadywać, ale nadal nie mogła w to uwierzyć. Dojechali pod dom chłopców. Tym razem sama wysiadła z samochodu. Wzięła kule i szła za chłopakiem. Kiedy drzwi od domu się otworzyły, reszta zespołu podbiegła do nich żeby się przywitać. Ściskali Bellę na co ona tylko rzekła:

- Dobra chłopaki puście mnie już! Duszę się!!!

- Jezusie Chrystusie i Maryjo zawsze dziewico co to jest?!- błysnął inteligencją Lou i wskazał na nogę dziewczyny.

- yyy gips??!

- Chryste Panie Niebieski współczuję ci..

- Co cię tak na religijne zwroty wzięło, w kościele byłeś czy co??!

- Yyy nie.. babcia dzwoniła.- powiedział speszony.

-No o wszystko jasne, a ja mam jeszcze pytanie co będzie na obiad bo jestem strasznie głodna?

- Nie chce nic mówić, ale chyba nie pojesz kochaniutka. Niall dzisiaj gotował!

- No i co z tego?

- Nie no nic, sama spróbuj!

-ej,ej!! Jak śmiesz obrażać mój nieziemski talent kulinarny! Jak nie chcesz pizzy to nie, sami sobie zjemy marchewkowy potworze!!

Powiedział Irlandczyk i udał się do kuchni. Reszta poszła za nim. Usiedli na krzesłach i czekali na danie dnia, czyli ‘Pizza by Niall’. Harry i Liam patrzyli na siebie z przerażeniem w oczach. Cud, że kuchnia nadal stała w jednym kawałku. Kto jak, kto ale Niall nie był za dobrym kucharzem. Chłopak właśnie wyciągał danie z pieca. Postawił je na stole i z dumą w głosie powiedział:

- Specjalność zakładu pizza al’a Niall. Życzę smacznego!

- Obyśmy przeżyli blondasku.- znów przedrzeźniał go Lou.

- Zamknij się Louis. A ty Niall pokrój ją i daj ketchup, jestem ciekawa jak smakuje!

Horan zrobił co kazała mu dziewczyna. Dał jej talerzyk i widelec. Wzięła kawałek i zaczęła go jeść. Wszyscy przyglądali jej się jak by była z kosmosu. Jadła i nic się nie odzywała, widząc to Malik także wziął sobie kawałek. Reszta jeszcze się bała. Dwie osoby to nie było potwierdzenie, że to jest jadalne. Mogli udawać. Niall wziął swoją porcję i sam zaczął wcinać. Harry i Liam też się przełamali. Tylko Lou siedział i bacznie się im przyglądał.

- Lou, weź kawałek jest naprawdę dobra!- zapewniała go Bella.

- Boję się! Kiedyś Niall robił placek marchewkowy, jeszcze nie wiedziałem, że nie umie gotować i przez trzy dni miałem sr..

- Dobra nie kończ jemy..

- Nawet nie wiesz co, a już nie pozwolisz skończyć, bezczelna!!!!

-JEDZ!!!

Chłopak niepewnie wziął kawałek i położył go na swoim talerzyku. Przed pierwszym gryzem, zrobił znak krzyża i powiedział coś w stylu „ miej mnie w swej opiece”. Wreszcie ugryzł kawałek pizzy, zrobił oczy jakby ktoś porządnie kopnął go w krocze i krzyknął:

- Nialllllllll!!! To jest pyszneeeeeeeeeeeeeeeeee!!! Kocham cię miszczu..

- No wiem, mówiłem ci przecież!

Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a Lou zajadał się pizzą. Po „obiedzie” wszystko posprzątali i poszli obejrzeć jakiś film. Według Lou był on bardzo pouczający (Taaa, zwłaszcza że przez ponad połowę filmu były sceny erotyczne, ale tą wiadomość pominął mówiąc o nauce płynącej z tego filmu). Bella chciała już iść do domu. Było już grubo po 20, a jutro szkoła. Zayn chciał ją odwieźć, ale się nie zgodziła. Wyszli przed dom, a Malik powiedział:

- To bądź gotowa jutro punktualnie o 8. Przyjeżdżam po ciebie i jedziemy do szkoły!

- Zgoda. A teraz, gdybyś był tak miły oczywiście, mógłbyś mnie kawałek odprowadzić do domu?

- Miałem to zaproponować. Ale skro bardzo mnie prosisz.- w tym momencie się uśmiechnął.

- Tak proszę Cię.- też się uśmiechnęła.

Szli obok siebie chodnikami Londynu. Było ciemno, ale ulice oświetlone były blaskiem lamp. Nie odzywali się do siebie. Dlaczego spytacie? Zarówno ona jak i on nie wiedzieli o czym mają rozmawiać. Byli już w połowie drogi, gdy Bella powiedziała mulatowi:

- Możesz już wracać, dalej dojdę już sama!

- Nie ma mowy, odstawię cię całą i zdrową pod dom!

- Już niedaleko, dam sobie radę!

- Nie. Powiedziałem i skończyłem! A teraz chodź tu do mnie, bo widzę jak się męczysz z tymi kulami, zaniosę cię.

- Przestań, daję rade! Może jeszcze nie jestem mistrzynią świata w chodzeniu o kulach, ale jestem dobra!

Nie słuchał już jej, tylko wziął ją na ręce . Nie protestowała słodko uśmiechnęła się do bruneta i mocno trzymała, żeby nie spaść. Droga zajęła im jakieś 5 minut. Znów minęła im w ciszy, tak jak by cieszyli się samym swoim towarzystwem. Chłopak przemierzał właśnie ostatnie metry do drzwi dziewczyny. Postawił ją na ziemi.

- Dziękuję za odprowadzenie, a raczej odniesienie mnie do domu.

- Nie ma za co. Zawsze do usług miłościwej pani.

- hahaha jesteś pewny.

- Tak.

- To dobrze. – powiedział i pocałowała go w policzek. Szepnęła mu jeszcze na ucho ciche:

- Dobranoc Zayn.

- Dobranoc mała.

Dziewczyna odwróciła się w stronę drzwi. Włożyła klucz do zamka, a gdy go przekręciła chłopak złapał ją za nadgarstek i przekręcił w swoją stronę. Nie wiedziała co się dzieje, gdy po chwili poczuła na swoich ustach ciepło. Biło ono z ust mulata, który ją całował. Chciała to przerwać, ale nie mogła. Jej ręce powędrowały na szyję chłopaka, a on przyciągnął ją do siebie jeszcze bliżej. Trzymał ją w talii, nie przerywając namiętnego pocałunku. Świat przestał istnieć. Liczyli się tylko oni. Obydwoje wpijali się w swoje usta coraz mocniej. Jednak  tę chwilę przerwał…
 
*****************************************************************
 
O ku**a...O.o bardzo długi wyszedł, no ale co tam!!!
 
jak widzicie akcja się rozkręca... byle do 20 rozdziału... hahah ;q
 
ostatni weekend przed nowym rokiem szkolnym.. ;/
oby spędzić go jak najlepiej.. ;D
 
hhhmmmmm co by tu jeszcze..
 
a właśnie CZYTASZ=KOMENTUJESZ..
 
To by było na tyle...
 
 
 
Do napisania... x o x o  ;)

czwartek, 30 sierpnia 2012

number sixteen.


Dziewczyna tylko zaśmiała się pod nosem. Wiedziała, że są zakręceni ale nie sądziła, że aż tak. Rozgrzewka trwała dobre 45 minut, trener zawołał jeszcze wszystkie dziewczyny do siebie by przekazać im ostatnie wskazówki. Siedziały teraz na ławce i piły wodę. Nagle Bella usłyszała, że ktoś ją woła. To był Zayn. Wstał i podeszła do niego miała jeszcze 10 minut do rozpoczęci meczu.

- Ymm. Chciałem ci osobiście życzyć powodzenia.

- Nie dziękuję. Wole nie zapeszać..

- Odwróć się.

- Tylko nie mocno, proszę…

Dziewczyna była przygotowana na kopniaka, który prawdo podobnie miał przynieść jej szczęście. Ale zdziwiła się gdy nagle na jej szyi zawisł złoty łańcuszek, który był własnością mulata.  #1 na zawieszce wybite było małymi diamencikami. Dotknęła palcem łańcuszka i odwróciła się w stronę chłopaka.

- Przecież on należy do ciebie.

- Dzisiaj tobie bardziej się przyda. Jeszcze raz powodzenia mała.

- Oho.. zrośnięty się znalazł. To tylko niecałe 15 centymetrów gigancie.

Podszedł do niej i pocałował ją w policzek. Kolejny buziak i kolejny raz to samo uczucie. Malik poszedł, na swoje miejsce, a Bella ruszyła w stronę boiska. Dziewczyny spojrzały na nią z miną ‘WTF??”, na co ona tylko wzruszyła ramionami.

W meczu kończyła się już 4 kwarta. Praktycznie koniec meczu. Bella przechwyciła piłkę i zmierzała w stronę połowy przeciwniczek. Podała szybką piłkę Kate, która bez zastanowienia postanowiła rzucać za 3 punkty.  Opłacało się. Dzięki niej wygrały 91:88. Wszystkie dziewczyny uradowane zaczęły się ściskać i piszczeć. Nagle podeszła do nich Olivia. Dziewczyna z przegranej drużyny. Obie z Isabellą nie przepadały za sobą więc to co zrobiła nie zdziwiło nikogo, no może poza chłopakami z 1D. Szturchnęła brunetkę tak mocno, że niefortunnie stając na nogę przewróciła się. Czuła silny ból w okolicy kostki. Zayn podbiegł do niej i coś mówił, ale go nie słuchała. Trzymała się rękoma za bolącą stopę i spojrzała na wysoką blondynkę. Na co ona powiedziała z ironią:

- Upsss.. przepraszam nie chciałam! hahahah o nie jednak chciałam!

- Ty farbowana larwo! Zabiję cię!!!

- Przecież cię nieszczerze przeprosiłam! A to się liczy idiotko!

- Zamknij się bo powoli twoja twarz zaczyna pękać, odleci ci tapeta i wszystkich wystraszysz!!!

- Pff.. szkoda mojego cennego czasu na rozmawianie z taką zdzirą jak ty!!

Chłopaki z One Direction byli świadkami całej tej kłótni. Zayn już nie mógł słuchać obelg rzucanych w stronę Belli:

- Hola, hola panienko! Może trochę przy stopuj co?!  Zdzirą to możesz nazywać siebie, a nie osobę, której nie znasz! A teraz idź już stąd, bo uszy więdną od twojego jazgotu!!!

Dziewczyna tylko patrzyła ślepo w stronę chłopaka. Podeszła do Belli i szepnęła jej na ucho:

- Zobaczysz już niedługo doszczętnie zniszczę ci życie! Obiecuję ci to!

Dziewczyna nie wiedziała o co jej chodzi. Była kompletną idiotką, więc nie zwróciła na to zbytnio uwagi. Ból nie ustawał, a wręcz stawał się coraz silniejszy. Chciał wstać, ale lekko się zachwiał. Przed upadkiem uratował ją Niall, który w porę ją złapał. Dziewczyna obawiała się, że skręciła kostkę. Zayn widząc jej nietęgą minę, szybko powiedział:

- Musisz iść do pielęgniarki, może to coś poważnego!

- Gdybym  mogła, to pewnie bym poszła! Ale z moich domniemań wychodzi, że nici z twojego planu! Posiedzę sobie jeszcze chwilę może sama się domyśli i do mnie przyjdzie…

- Co ja z tobą mam..

Chłopak wziął dziewczynę na ręce i szedł w stronę gabinetu pielęgniarki.

- Zayn…

- Nie pyskuj.. jesteś młodsza.

- Niecałe dwa miesiące…

- Ale to zawsze coś. Starsi mają zawsze racje.

Doszli do gabinetu. W środku siedziała starsza kobieta. Miała może 60 góra 65 lat. Piła kawę, gdy weszli powiedziała im szybkie ‘ Dzień dobry’ i kazała posadzić dziewczynę na łóżku. Mulat wykonał polecenie i czekał na to co powie pielęgniarka. Przez chwilę pytała dziewczynę gdzie dokładnie ją boli, później posmarowała opuchniętą już kostkę jakąś maścią. Jednak stwierdziła, że niezbędna będzie wizyta w szpitalu. Prześwietlenie kostki i ewentualnie gips. Bella słysząc to nie była zbytnio zadowolona. Nie uśmiechało jej się chodzenie w gipsie przez 2 tygodnie. Malik po pozwoleniu pielęgniarki wziął znowu dziewczynę na ręce i poszedł z nią na parking.

- Zawieziesz mnie do domu..

- Do domu tak, ale to potem. Teraz jedziemy do szpitala.

- OOO!!! Co to, to na pewno nie!!!

- Mówiłem ci już coś na temat pyskowania do starszych mała…

- Mała to jest twoja pał..

- Dobra nie kończ skoro nie widziałaś.- przerwał jej Zayn.

- Nawet nie mam zamiaru!!

- Pomimo bólu dobry humor ci dopisuje złotko…

- Zaynnnnnnnn patzrzzzzzz!!!!!!

- Co?
 
---------------------------------------------------------------
 
 
Dodaję dzisiaj kolejny... Zanim akcja się rozkręci muszę troche pozanudzać dlatego doaję tak szybko.
 
Wiem, że powoli jest coraz nudniej...
 
Zastanawima się czy nie usunąć tego bloga...
 
To chyba było by najlepsze wyjśce..
 
mam doła.. ;/
 
Znowu ten pieprzony szpital... :(
 
Po co ja wam to mówię, jestem beznadziejna...
 
 
 
Do następnego dziewczęta... X O X O
 
 

number fifteen.


Dobranoc złośnico ;*

Dziewczyna czytając to, uśmiechała się do ekranu telefonu. Wystukała szybko na klawiaturze:

Przepraszam bardzo ale babcia zakazała mi rozmawiać z nieznajomymi! ;]

Treść tej wiadomości strasznie rozbawiła chłopaka na co postanowił odpisać:

Twoja babcia była mądrą kobietą! Ale niestety muszę cię zmartwić znamy się! ;(

Ojj jakoś to przeżyję Zayn! ;D

Skąd wiedziałaś, że to ja?

Intuicja?! ;]

Jak tam poszło z matmą? Wykuta na 5 mam nadzieję? ;)

Myślę, że tak! ;D

Cieszę się ;) To teraz szybciutko zasypiasz i wypoczywasz do jutrzejszego meczu!

Tak, tak! ;] Dobranoc Zayn ;*

Kolorowych snów ;*

Niby krótka i banalna rozmowa, ale wprawiła dziewczynę w dobry nastój. Szybko zapisała numer i sama nie wiedział kiedy zasnęła.

Jej budzik zaczął dzwonić punktualnie o 10. Szybko wstała i odbyła poranną toaletę. Postanowiła dzisiaj użyć fluidu żeby zamaskować niemiłe siniaki na twarzy. Włosy związała w kitkę i szybko zeszła do kuchni coś zjeść. Miała straszną ochotę na coś słodkiego. Postanowiła, że zrobi naleśniki z nutellą i bananami. Przygotowania i jedzenie zajęło jej jakieś 40 minut. Posprzątał brudne naczynia i chcąc w jakiś sposób umilić sobie czas do meczu włączyła telewizor.  Na jakimś kanale leciał właśnie powtórka wczorajszego koncertu 1D. To już była końcówka, bo chłopaki jak to zawsze mieli w zwyczaju mówili coś od siebie. Największą uwagę dziewczyny przykuły słowa Malika:

Mam prośbę do wszystkich którzy nas oglądają. Nigdy nie starajcie się zagłuszyć w sobie jakiś uczuć do drugiej osoby poprzez wyzwiska lub wzajemne docinki. Sam wiem, że później nie prowadzi to do niczego dobrego. Popełniłem taki błąd w swoim życiu i teraz muszę się strasznie starać by go naprawić. Ale wiem, że warto i dlatego nie zważając na przeciwności i czas jaki mi to zajmie będę walczył. Chce zmienić się w stosunku do pewnej osoby i dokonam tego. Boję się jak to będzie, ale wierzę, że wszystko się wreszcie ułoży. Kilka dni całkowicie zmieniło moje życie. Obróciło o 180 stopni. Ale w pamięci utkwiło mi pewne bardzo pouczające zdanie:  Czasami osoba, od której nic nie oczekujesz, staje się osobą, bez której nie możesz się obejść... Mam nadzieję, że ten ktoś do kogo teraz to mówię ogląda nas i zrozumie, że nie robię tego ze współczucia. Robię to ze względu na moje uczucia jakimi darzę tę osobę. Wiem, że to dziwne zmienić swoje podejście do kogoś w zaledwie kilka dni, mnie też w to trudno uwierzyć. Jednak wiem, że moje uczucia są prawdziwe bo nigdy wcześniej takiego czegoś nie przeżywałem. Wcześniej raniłem tą osobę i mam nadzieję, że będzie w stanie mi wybaczyć. Dziękuję to wszystko. A na zakończenie naszego koncertu piosenka  „Gotta be you”.

Była w szoku. On to mówił do niej. Szczerze. Miał odwagę przyznać się do błędu. Imponowało jej to. Nawet bardzo. Siedziała tam jeszcze i tępo wpatrywała się w ekran telewizora. Jemu naprawdę zależy, żeby się pogodzić. Nawet nie spostrzegła kiedy na zegarku była już godzina 15.  Pozostało dwie godziny do meczu, ale o 16 musiała być na hali na rozgrzewkę. Szybko postanowiła spakować potrzebne rzeczy. W między czasie przyszedł jej SMS. Wyszła z łazienki i go odczytała:

Cała piątka One Direction melduje się dzisiaj na meczu. O której wychodzisz to Cię podwieziemy? ;)

Powinnam być o 16 bo mam rozgrzewkę. Ale dziękuję przejdę się! ;]

Jeszcze się dzisiaj nabiegasz. Punkt 16 jesteśmy u cb. Do zobaczenia później. ;*

Uparciuch. Pa ;)

Miała jeszcze niecałe 20 minut do przyjazdu chłopaków. Strasznie się denerwowała. Bardzo chciał dzisiaj wygrać, nie ze względu na to, że to był ostatni mecz. Tremowała ją obecność pięciorga znajomych chłopaków. Co będzie jeśli przegram? Wyśmieją mnie?! W jej głowie aż huczało. Układała w niej najczarniejsze scenariusze dzisiejszego meczu. Było pięć minut przed 16 gdy dzwonek zadzwonił. Brunetka otworzyła drzwi, a na zewnątrz stał Harry:

- Hej piękna. Jesteśmy przed czasem bo Zayn nie mógł się doczekać. A teraz jeszcze z tego wszystkiego nie mógł odpiąć pasów i ja musiałem po ciebie przyjść.!

- hahahah idiota! Jak zwykle coś odwalić musi! Dobra chodźmy już kręcony, bo w końcu się spóźnię!

- ej, ej tylko nie kręcony dobra! – zrobił minę obrażonego dziecka.

Dziewczyna zamknęła drzwi na klucz i zobaczyła twarz chłopaka. Nie mogła powstrzymać się od śmiechu.

- Oj Harry kochanie... Nie obrażaj się, przecież wiesz że to komplement.

Weszli do samochodu. Bella przywitała się ze wszystkimi. Tak, z Zayn’em też. Droga do hali zajęła im dosłownie kilka minut. Przez całą drogę rozmawiali i śmiali się. Przed wejściem dziewczyna kazała chłopakom  iść zająć sobie miejsca, bo ona już musi lecieć. Weszła do szatni, wszystkie dziewczęta już były. Przebrała się i wybiegła na boisko. Trybuny były zapełnione, wzrokiem szukała tych pięciu z którymi tu przyjechała. W końcu zobaczyła ich. Nie dało się nie zauważyć, stali z wielkim transparentem.

Bella Stone pamiętaj… nie wzrost a technika, czyni z ciebie mega zawodnika.
 
---------------------
 
Sory, sory i jeszcze raz sory...
 
...to już KONIEC.
 
 
 
 
tego rozdziału oczywiście..^^
 
Wiem beznadziejny wyszedł, ale przyjmuję to na klate.. haha ;q
 
No to do następnego.. X O X O
Może jeszcze dzisiaj^^ ;D