środa, 31 października 2012

Epilog.

Po tym jak powiedzieli chłopcom wszystko jakby zaczęło być łatwiejsze. Nie musieli się już ukrywać, byli szczęśliwi. El często przesiadywała u nich w domu oc bardzo cieszyło Bellę bo znalazła dobrą przyjaciółkę. Tak samo jak Lou mogła się jej ze wszystkiego zwierzać. Znalazła w niej jakby siostrę, której nigdy nie miała. Doradzały sobie na każdym kroku. A jak między Zaynem a Bellą? Sielanka trwa w najlepsze. Teraz wszyscy są już pewni, że ta para została stworzona przez Boga dla siebie. Każdą wolną chwilę dzielą ze sobą. Są jak stare, dobre małżeństwo kłócą  się i godzą co pięć minut.  To chyba normalne w dzisiejszych czasach.

Dzisiaj para miała się spotkać w parku. Zayn miał jeszcze wywiad, ale już nie mógł się doczekać kiedy znów ją zobaczy. Czas dłużył mu się niemiłosiernie, wskazówki zegara przesuwały bardzo powoli. Znów te same pytania. Standard. Jak kariera? Kiedy nowa płyta? Kim są wasze dziewczyny? To zaczynało być nudne. W tym samym czasie jednak Bella szykowała się na spotkanie z mulatem. Niby zwykłe spotkanie, ale miała przeczucie, że wydarzy się coś niezwykłego. Punkt 15 była gotowa. Zeszła do holu założyła kurtkę i wychodząc zamknęła za sobą drzwi. Szła powoli, gdyż miała jeszcze pół godziny. Zachwycała się widokiem budzącej się do życia przyrody. I myślała jaką jest szczęściarą. Byłą pewna, iż ma najlepszego chłopaka stąpającego po tej kuli ziemskiej. Pomimo swoich wad, ale też i wielu zalet był dla niej ideałem. Nie chciała nikogo innego. Przerwała swą wędrówkę i usiadła na jednej z ławek czekając na tego jedynego. On w tym czasie właśnie wychodził ze studia i wsiadał do auta. Szybko ruszył by znów ujrzeć Bellę. Dojechał w wyznaczone miejsce i zaparkował na parkingu naprzeciw parku. Dziewczyna zauważyła go i natychmiast zaczęła biec w stronę chłopaka. Nie spojrzała nawet na ulicę, czy nic nie jedzie... i to był jej błąd. Uderzył w nią z całym impetem samochód osobowy... poczuła ból i ciemność. Nic więcej nie pamiętała.

Obudziły ją szepty. Powoli zaczęła otwierać oczy, lecz nie były one przyzwyczajone do jasności jaka panowała i ponownie się zamykały. Nagle usłyszała głos ' Doktorze budzi się'. Już wtedy wiedziała, że nie umarła. Jej ciało było nadal obolałe. Czóła silny ból pulsujący w okolicy jej prawej kostki.  Wreszcie udało się jej otworzyć oczy. Nad nią stała pielęgniarka i lekarz w podeszłym wieku.

- No nareszcie się panienka obudziła!

- Jak to nareszcie? - spytała Bella.

- Byłaś nieprzytomna przez prawie tydzień. Miałaś wypadek wiesz?

- Tak wiem! A gdzie Zayn?

- Kto to jest Zayn? - spytał zdezorientowany lekarz.

- To pewnie ten chłopak, który ją potrącił! On tu  ciągle przesiaduje i przynosi jej kwiaty!

- Jak to potrącił? To mój chłopak! Szłam do niego a wjechał we mnie samochód.

- Nie. Szłaś z treningu koszykarskiego i on potrącił cię na pasach! Każdego dnia przychodzi tutaj z kwiatami i czeka, aż się wybudzisz żeby cię przeprosić!

- Ale.. jak..

- W czasie, gdy byłaś nieprzytomna mogłaś mieś sny na jawie. Wszystko jednak co wydawało ci się, że przeżyłaś to tylko wymysł twojej wyobraźni. A teraz przepraszam cię, le muszę iść na wizytację do innych pacjentów! Do widzenia.

- Tak. Do widzenia!

Lekarz wyszedł i zostawił ją z głową pełną pytań. To wszystko co się wydarzyło to jedna wielka bujda. Nic takiego się na prawdę nie wydarzyło. To był tylko wymysł jej wyobraźni. Nie mogła w to uwierzyć. Do głowy przychodziła jej tylko jedna myśl ' Bella to było zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Co ty sobie wyobrażałaś idiotko?' Jej przemyślenia przerwało pukanie do drzwi. Powiedziała ciche 'proszę' i w drzwiach ujrzała Malika. Jej serce zaczęło bić jak oszalałe. Nie mogła tego ukryć, gdyż aparatury do których była przypięta dały o sobie znać. Chłopak uśmiechnął się do niej promiennie i usiadł na krześle obok jej łóżka. Ustawił kwiaty do flakonu i popatrzył na dziewczynę. Ta onieśmielona po jakimś czasie dopiero uniosła swój wzrok na jego sylwetkę.

- Hej! Jestem Zayn, ale chyba to już wiesz! Przyszedłem ,żeby cię przeprosić! To wszystko to moja wina! Nieuważnie jechałem, a ty tak nagle wyszłaś na te pasy...

- Nie no nic się nie stało!

- Stało stało! Przeze mnie byłaś nieprzytomna przez tydzień i do tego masz złamaną nogę! Nie będziesz mogła grać w koszykówkę!

- Jakoś to przeżyję! Przyda mi się mały odpoczynek. - powiedziała i promiennie się do niego uśmiechnęła.

- Dobrze wiedzieć! A i tak w ogóle ja się przedstawiłem, a ja nadal nie wiem jak masz na imię?

- Isabella, ale znajomi mówią na mnie Bella.

- Więc Isabello. Zważając na to, że z mojej winy znalazłaś się tutaj chciałbym ci to jakoś wynagrodzić i po wyjściu ze szpitala chciałbym, żebyś wybrała się ze mną na kawę i ciastko? Da radę?

- ymm.. no da! Tylko będziesz musiał bardzo powoli chodzić i czekać na kalekę!

- Jest inne wyjście będę cię nosił!

Dziewczynie od razu przypomniały się sytuacje z jej wymysłów. Już nie raz przecież nosił ją. Na samą myśl uśmiechnęła się w duchu. Zayn miał mieś dzisiejszego dnia jeszcze nagrywanie nowej piosenki w studiu i musiał już lecieć. Pożegnali się i poszedł. Dziewczyna był jednak zadowolona. Szybko jednak musi przyzwyczaić się do nowej sytuacji. Nie jest z Malikiem. To był tylko sen.. ale! Właśnie jest jedno, ale. Chyba mu się spodobała bo przecież nie zaprosił by nieznajomej od razu na kawę. Może jednak coś z tego będzie. Ale to już pokaże nam czas...

                                        

                                           ***THE END***


------------------------------------------------------------

Tak dziewczęta to już koniec tego opowiadania!
Dziękuję za wszystkie komentarze, 13 obserwatorów i za prawie 10 000 wejść na bloga!
Jesteście zajebiste i kocham Was! ;** <3
 
Teraz zajmę się pisaniem bloga z Niki, jak go skończymy może znów zacznę pisać coś własnego?
Chciałybyście? ;D
 
Liczę, że nie zapomnicie o mnie tak szybko!!
Pamiętajcie o mnie! Proszę! ;]]
 
I co ja mam Wam jeszcze napisać...
Chciałabym do następnego, ale już tak nie będzie...
No chyba, że na moim drugim blogu!
 
Nie rozpisuję się już!
Jeszcze raz MASSIVE THANK YOU za wszystko lejdis! ;**
 
I na koniec zapraszam na:
 
 
Tam teraz będę publikowała moją "pseudo twórczość"
Czytajcie i komentujcie!
Bardzo mi na tym zależy!
 
 
Do kiedyśtam laski!
 
 
Pozdrawiam, Olcirek! ;**
 
 
xoxo


5 komentarzy:

  1. Jak już Ci na twitterze pisałam foch . Ja sobie wyobrażałam że on chce jej się oświadczyć i będą mieli 10 dzieci a Ty mi z takim czymś wyskakujesz. No ale ogólnie to mi się bardzo podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne zakończenie, ale trochę niejasne, bo skoro wszystko było jej wyobraźnią, to ani Lou nie jest jej prawnym opiekunem, a jej ojciec nadal jest alkoholikiem (chociaż właściwie to nie wiem, bo może to sobie wymyśliła). Poza tym, całe opowiadanie było genialne <3 Trzym się :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja miałam tak samo jak Niki. Już sobie myślę. Łoo! Oświadczy jej się. Na stówę! xD A tu taki zonk! Olu, Oleczko, Olciu. Zabiję cię xD Czekaj tylko pojadę do tego Rzeszowa ;D Ale tak poważnie. Jaram się tym epilogiem ;D Taki inny. SZKODA, ŻE TO KONIEC. ALE JEST JESZCZE OPOWIADANIE, KTÓRE PISZESZ Z NIKI XD
    Buziaki czopie ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko oczywiście że nie zapomnimy. Nie da sie bo cudownie piszesz. świetne zakończenie wcale bym się nie spodziewała:)
    Kocham cię:)xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Olaa... No, miało być inaczej. Miał być ślub! I piątka dzieci...
    Ale podoba mi się to zakończenie - mogę sama sobie powymyślać, co było dalej... Bo w końcu do ślubu dojdzie! :)

    OdpowiedzUsuń